Dyskusje o ekologii w gospodarstwach i na bazarkach nie milkną. Do czerwoności rozgrzewa temat ekologicznych warzyw, owoców, nasion, przetworów i innych produktów hodowców i producentów, szczególnie tych, co mają certyfikat.
Zacznijmy od tego, że u nas wciaż panuje przeświadczenie, że wszystko co urosło u rolnika Tadka na polu lub babci Stasi kura zniosła jajo – jest ekologiczne. Taki nasz lokalny patriotyzm. Bo mama, babcia, ciocia i wujek sami uprawiają, babuleńka na rynku wygląda na spracowaną, a pan Zdzisio po dłoniach widać, że wszystko robi sam. Musi być zdrowe. Prawda?
Moda na zdrowe i prosto od rolnika panuje. Szybciej określiłabym to jako – prosto ze straganu. Tylko konsumenci nie do końca wiedzą, czym jest certyfikowany produkt ekologiczny, jaką drogę musi przejść i po co… No to po co? Czym się będzie różnić, prócz ceną, bo pan powiedział, że nie pryska, a połowę mniej kosztuje. Brak odpowiedniej odpowiedzi, ponieważ wielu mówi też o zaplaceniu za certyfikat i fałszowaniu, i już mamy konflikt.
A słowa „ekologiczny” nikt sobie nie może uzurpować, ponieważ występuje ono w słowniku EKOLOGICZNOŚĆ
1. OGÓŁ CECH DOTYCZĄCYCH ZWIĄZKU WARUNKÓW ZEWNĘTRZNYCH, ŚRODOWISKA Z ŻYCIEM ROŚLIN I ZWIERZĄT;
2. CECHA PRZEDMIOTÓW, KTÓRE NIE NISZCZĄ ŚRODOWISKA, NIE ZAKŁÓCAJĄ JEGO RÓWNOWAGI, SĄ ZGODNE Z WYMAGANIAMI EKOLOGII;
3. CECHA ŻYWNOŚCI, KTÓRA ZOSTAŁA WYPRODUKOWANA ZE SKŁADNIKÓW NATURALNYCH
Mamy żywność konwencjonalną, przez aklamację ekologiczną i certyfikowaną. Błąd wkradł się w naszych rozporządzeniach, ponieważ na zachodzie dodatkowo są określenia #bio i #organic a tego już nie można użyć ot tak, jak ekologii. Skoro polski konsument nie ma pojęcia, co to jest produkt ekologiczny certyfikowany, to tak naprawdę nie ma powodu, żeby taki wybierał. Bywa, że „też ekologiczny” produkt z targu ma znacznie więcej przymiotów natury, niż produkt certyfikowany. Na przykład kury znoszące certyfikowane jaja muszą żyć w określonych przepisami kurnikach, zjadać określone przepisami pasze i biegać po wytyczonych urzędowo klepiskach. Pozostałe znoszące jaja niecertyfikowane mogą siedzieć sobie w jakimś kurniku, biegać, gdzie chcą i dziobać, co im się podoba. I co jest bardziej eko?