Zawsze twierdziłam, że praca w ogrodzie to swoista terapia, medytacja i osiąganie wyciszenia, psychicznego relaksu – pomimo ciężkiej pracy fizycznej. Niedawno znalazłam pojęcie, które określa definicję prac ogrodowych.
To hortiterapia. Według leksykonu jest to metoda terapii, która wykorzystuje prace pacjentów wykonywane w ogrodach w celach terapeutycznych. Hortiterapia jest stosowana w przypadku rekonwalescencji po udarach, wypadkach i paraliżach oraz u osób z nerwicą, problemami psychicznymi. W Wielkiej Brytanii przy szpitalach powstają specjalnie zaprojektowane ogrody, by pacjenci w różnych stadium chorób mogli cieszyć się roślinami oraz przy nich trochę popracować. W Stanach Zjednoczonych niektóre więzienia prowadzą taki program resocjalizacji, gdzie więźniowie zakładają społeczne warzywniki, pielęgnują ogrody i pomagają w uprawach na większych farmach.
Grzebanie w ziemi, jak sama to określam, ma w sobie coś oczyszczającego. Tak jak z uprawianiem sportu, ale nie każdy chce, może i ma ochotę, to jest to świetna alternatywa. Ze znaku chińskiego jestem Bawołem, czyli blisko związana z ziemią i coś w tym jest, to się sprawdza.
Zapraszam znajomych, namawiam nie tylko po to, by skorzystać z pomocy na polu. Uważam, że jest to satysfakcjonująca praca, gdy po kilku tygodniach zbiera się owoce (i warzywa) tej pracy, zdatne do konsumpcji.
Podobnie jest z zooterapią lub ściślej – kozoterapią. Przebywanie tu i teraz ze zwierzętami pomaga wyzbyć się stresu i poprawia samopoczucie.
W tym roku mam plan rozwijać nasz gospodarczy ogród w permakulturze. Ręce do pracy zawsze mile widziane.
Przekonała się o tym @dercowka 😜😉
Zakładajcie nawet mini plantacje, aby relaksować nawet tylko oczy.