Macierzyństwo to specyficzna branża. Tak, osobiście uważam, że wychowywanie dzieci to praca. Ciężka i wymagająca praca, wiążąca się z ogromną odpowiedzialnością. Od momentu poczęcia, gdy kobiece ciała muszą przejść szybką metamorfozę, po poród i drogę z nową indywidualnością, której należy pokazać świat i ukształtować.
Z nas, samodzielnych jednostek, kobiet, na pewien czas trzeba odsunąć myślenie egoistyczne. Nie, nie zapomnieć o sobie. Ale macierzyństwo w pierwszych latach życia dziecka to wyrzeczenia i pewne ograniczenia. Jedne będą drobne, mało istotne. Niektóre ograniczenia mogą frustrować.
My, matki, mamy taką umiejętność dostosowania się do zmieniowych i zmieniających się bardzo dynamicznie warunków. Stajemy się mistrzyniami logistyki, planowania, zarządzania czasem, organizacji i kreatywności. Widzę to po profilach innych. A im więcej dzieci w domu, tym bardziej kreatywną i przedsiębiorczą jest ich mama. Brawo!
Rodząc pierwszego syna nie miałam pojęcia o byciu matką. Książki to tylko teoria, która prawie w ogóle się nie sprawdza. Nie chciałam „wypaść” z życia, w którym uczestniczyłam. Społeczeństwo pokazało mi, że chęciami piekło wybrukowane. Gdy pojawiała się pierwsza córka już wiedziałam, jak to działa. Organizacja i połączenie w jedno kilku aspektów dotychczasowego życia przyszło prościej. Zrezygnowałam z dużej części stylu życia, w którym funkcjonowałam. Jednak natura pustki nie lubi i podjęłam nowe wyzwanie, dostosowując się ze swoim macierzyństwem.
Przyszedł na świat drugi syn i wciąż czułam się w tym, co robię, dobrze. Mieliśmy gospodarstwo, mąż jeszcze był po 3-4 tygodnie w delegacjach, więc praktycznie sama walczyłam. Nie traktowałam tego jako walki, wojny, czegoś strasznego.
Nie uwierzycie, ale pojawienie się na świecie drugiej córki wywróciło do góry nogami cały ułożony świat, mój zorganizowany świat. Decydując się na 4 dziecko sądziłam, że będzie tak, jak trzykrotnie poprzednio. Szybko zostałam sprowadzona na ziemię.
Znalezienie odpowiedniego miejsca dla siebie i swoje działania nie było łatwe. Okroiłam do minimum to, co robię. Frustruje to okrutnie. Mimo to staram się nie poddawać i mieć w głowie myśl, że ten czas przeminie.
#matkapolka#macierzyństwo#macierzynstwo#matkajestwielka#organizacja#frustracja#czwórkadzieci#planowanie#syn#córka#dziecinawsi#matkazewsi
Fot. @jacekpiech